Co dzień

muz. Andrzej Zarycki, wyk. Julia Zarycka
nagranie z płyty Bezcenność

Co dzień na świat przychodzę, kiedy gaśnie mrok.
Za oknem przelatuje ptak, jak dnia spokojnego znak,
Wiatru pociągnięciem nieomylnym nakreślony;
Zaraz wstanę, by pierwszy zrobić krok.

Co dzień przez mgły przynosi mnie od rzeki świt.
Już miasto z wolna budzi się, przez sen ulic słyszę zgiełk,
A poranka zapach jest jak pierwszy własny oddech,
Kiedy lekko na ustach siada mi.
I chociaż zawsze ta sama od lat, a przecież inna co dzień,

Kim będę dziś, wciąż nie wiem czy znów samą siebie poznam,
Kim będę dziś, wciąż nie wiem i znów samej siebie uczę się.
Gdy z końcem dnia od rzeki zmierzchu płynie cień,

Zamykam okno – chłodno już, to noc wstaje spoza wzgórz,
Ciepłym światłem latarń przywabiona i jak wczoraj
Czekam jutra, by znów narodzić się.
Nieba migotaniem kołysana
Czekam jutra, by znów narodzić się.